środa, 2 października 2013

"The Walking Dead"-sezon 4



    Już za chwilę, za momencik nowy sezon "The walking Dead". Postanowiłem napisać więc parę słów o całej serii i wyrazić kilka życzeń i obaw odnośnie 4ej części przygód grupki ludzi, którzy rozbili się na planecie opanowanej przez żywe trupy. Dzisiejszym tematem jest więc po prostu:

                                       W oczekiwaniu na "The Walking Dead"-sezon 4


      Często po obejrzeniu filmu o zombie  miałem pewien niedosyt. Dotyczył on tego, że  w dwugodzinnym obrazie ciężko pokazać wszystko co w tym temacie najciekawsze. Mnie najbardziej w tego typu produkcjach, poza oczywistymi walorami artystycznymi, interesowały dalsze losy bohaterów. Zawsze nurtowało mnie, co zrobią kiedy skończy im się paliwo do helikoptera, którym uciekli pod koniec filmu, albo jakie warzywa posadzą w swoim otoczonym drutem kolczastym post apokaliptyczny ogródku. Filmy  zawsze kończyły się w  najlepszym momencie. Bohaterowie przeżyli wybuch epidemii, otrząsnęli się z szoku i wygrali pierwsze starcie z żywymi trupami. Teraz kiedy miało być to na co czekałem czyli prawdziwy survival seans się kończył. Oczywiście nie zawsze tak było. Seria "Resident Evil" niby pokazuje wybuch epidemii i jej kolejne fazy (chyba bo ja się w fabule tych filmów pogubiłem), ale nie jest to ekranizacja, która trafiła do mojego serca. Trylogia Romero może i pokazywała różne etapy epidemii, ale postacie w każdym filmie były inne no i było to x lat temu. Zatem wciąż czekałem. 

    Kiedy pewnego razu w Empiku na półce odkryłem pierwszą część cyklu R.Kirkmana "Żywe trupy" to było coś czego szukałem. Co prawda był to "tylko komiks", ale trafił w sedno moich oczekiwań. Od tego dnia zawsze wypatrywałem na półce nowej jego części. Mój entuzjazm był tym większy, że po jakimś czasie okazało się, że Panowie zza Wielkiej Wody szykują ekranizację przygód moich ulubionych bohaterów i to w dodatku w postaci serialu. Tak pomyślałem wtedy: serial o zombie to jest właśnie to!


"Tasiemiec" o życiu w świecie opanowanym przez zombie? Licze na co najmniej 5000 odcinków


    Pierwszy odcinek nowego serialu uznałem za bardzo dobry. Polecałem go znajomym i lobbowałem na jego rzecz gdzie tylko mogłem. Mimo,że cały sezon nie był idealny, (ale wciąż bardzo dobry)  zaostrzył mój apetyt i miałem zdecydowanie ochotę na więcej. Kiedy ruszył więc drugi sezon "The Walking Dead" byłem spragniony dalszych losów Ricka i jego drużyny jak wampir wyjęty z grobowca po stu letniej hibernacji. I co? I psińco! Dostałem operę mydlaną z zombiakami w roli statystów i z bandą dorosłych dzieci kłócących się o grabki w piaskownicy. Ja wiem,że był to czas rozprzestrzeniania się G-Wirusa wśród scenarzystów, ale to nie usprawiedliwiało tego co działo się na ekranie. Wszyscy nagle mieli jakieś problemy z dupy i zachowywali się jak nastolatki na wakacjach w Malibu. Marzyłem aby  dwugłowy rekin ich wszystkich zjadł. Reasumując byłem zły. Kiedy więc pojawił się trzeci sezon byłem bardzo ostrożny i pełen obaw. Na szczęście było ok. Może nie idealnie, ale oglądało się miło. Czasem denerwowały mnie odjazdy głównego bohatera i lekko irytujące zachowanie całej reszty, ale summa summarum nie rozczarowałem się.

    Na czwarty sezon "Żywych Trupów" może nie czekam z taką niecierpliwością jak kiedyś na sezon drugi, ale mimo wszystko bardzo zależy mi by go obejrzeć. Mam nadzieję że naprzemienna seria dobry sezon, zły sezon nie zostanie kontynuowana. Chcę zobaczyć dużo walki (bynajmniej nie o czyjąś żonę), dużo survivalu, licząc równocześnie, że scenarzyści zaskoczą mnie czymś nowym. Mam nadzieję, że twórcy nowego sezonu nie "zamulą" za bardzo fabuły i dostaniemy przyzwoity serial, który nawiąże do komiksowej serii. W głębi duszy żywię nadzieję że wątki typu Shane-Lori nie będą po raz kolejny przyprawiały mnie o nerwicę. 

Oczywiście akcja przede wszystkim!


    Swoją droga uważam, że nietrzymanie się  fabuły obrazkowej noweli Kirkmana dobrze się sprawdziło. Dzięki temu zyskujemy to co w serialach najfajniejsze, niepewność o losy bohaterów i kierunek, w którym potoczy się fabuła. Cieszę się, bo mimo iż czytałem komiks oglądając filmową serię ciągle jestem zaskakiwany. Oby nowy czwarty sezon "The Walking Dead" był miłą niespodzianką nie tylko dla mnie, ale wszystkich miłośników serialu i zombie w ogóle. Niech moda na "Żywe Trupy" trwa w najlepsze.



-

7 komentarzy:

  1. Trolololo. Drugi sezon do kitu a trzeci jako tako? OMG. Dudeziomstary! Drugi sezon to poezja surwiwalu i spełnienie oczekiwań przedstawionych przez Ciebie na początku wpisu. Dla mnie najbardziej klimatyczny. Poza tym dowiadujesz się tam, o ironio, jakie warzywa posadzili bohaterowie "w swoim otoczonym drutem kolczastym post apokaliptyczny ogródku". Halo. Nie o to chodziło?

    Trzeci sezon to schizofreniczna delirka scenarzystów rodem z LOSTów. Nic tam do niczego nie pasuje, postaci są przerysowane i zachowują się absurdalnie niekonsekwentnie a czarny charakter to po prostu klaun :3. Jednym słowem - nie. Też bardzo czekam na czwarty sezon, ale ubolewam, że zanosi się na bezpośrednią kontynuację historii o tym jak to ktoś komuś wpadł do ogródka i przydeptał marchewkę gdzie zombie, wirusy i przytłaczająca apokalipsa to mało znaczące tło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Drogi Czytelniku! Jak przeczytałem Twój komentarz to aż mi się ręka zacisnęła kurczowo na rękojeści miecza. No bo..

      ...co do drugiego sezonu, to jakoś umknęło mi co oni w końcu posadzili w tym ogródku. Marchewek chyba nikt nie miał ochoty podlewać. Woleli tracić czas na kłótnie, strzelanie fochów i knucie przeciwko sobie. Wiem,że survival nie jest lekki, ale ja po seansie byłem zmęczony bardziej od nich. Jeszcze jak by sobie porządnie co jakiś czas po ryju dali, a nie łazili jakby mieli wieczny okres. Nawet mój ulubiony redneck z kuszą tego nie wytrzymał (a do mięczaków nie należy) i rozbił sobie namiot z dala od nich wszystkich. Mnie taka poezja nie bierze.

      Co do trzeciej części przygód Ricka to masz dużo racji, choć absurdalne zachowanie i przerysowanie postaci też pasują mi do sezonu drugiego (patrz akapit wyżej). Survivalu mogło być więcej w obydwu częściach (nie wiem dlaczego uważasz, że w drugiej było go dużo).Co do całej reszty, może przez to, że akcja jest bardziej żwawa w trzeciej części na pewne rzeczy byłem w stanie przymknąć oko. Albo to piwo, które piłem ją oglądając było mocniejsze. Co do Pana Gubernatora, mam nadzieję, że został zjedzony w przerwie między odcinkami i nie powróci.

      Usuń
    2. Szanowny Autorze. Eksplodowałem! Jak to "jak by sobie porządnie co jakiś czas po ryju dali" jak sobie po ryju dali i to porządnie. Załączam dowód w sprawie: http://2.bp.blogspot.com/-ID3dFafv7ks/UHLtWoIxywI/AAAAAAAAA38/lRhnzsp_zZs/s400/S2E10_4RIckShaneFight.png

      Ogólnie rzecz biorąc to sprawa sprowadza się jak widzę do kwestii gustu i konsensusu tutaj nie ukujemy. Na pocieszenie nie mam nic. Za to obawiam się, że Gubernator jeszcze nie jeden palec odgryzie.

      Usuń
    3. P.S.
      Te ilustracje są przesłitaśne. Moar!

      Usuń
    4. Mój Drogi Czytelniku. ...ręka z zaciśniętym mieczem (czy jakoś tak) jest już w połowie drogi.
      Twój dowód mnie nie przekonał. Takie przyjazne szturchańce to nie walka.
      Co do konsensusu to może czwarty sezon nas pogodzi. Chociaż, może lepiej by to nie nastąpiło. Nie będzie wtedy o czym dyskutować i nie użyje miecza.
      Dziękuję za pisemną pochwałę. Będę dalej zgłębiał tajniki Photoshopa.

      Usuń
    5. Drugi sezon zanudził mnie na śmierć, za to trzeci zwraca serii honor. Czekam na dalsze i mam nadzieję że wpadki z dwójki już nie powtórzą:)

      Usuń
    6. Mam nadzieję, że z tą śmiercią to metafora bo w przeciwnym razie by to oznaczało...

      Usuń