Dzisiaj zacznę od historii, która
skłoniła mnie do napisania niniejszego tekstu. Niedawno byłem
kilka dni w domu. Pisząc „dom” nie mam na myśli swojego
krakowskiego mieszkania, w którego kątach panuje wieczny mrok,
drogą do łazienki przemykają Skaveni, a lodówki nie otwieram w
obawie przed tym co znajdę w środku. Mam na myśli miejsce mojego
dzieciństwa, gdzie zawsze czeka ciepła strawa, kot wskoczy na
kolana, a kominek ogrzeje...
Tak więc, kiedy byłem najedzony,
napojony i umyty, któryś z domowników poprosił mnie o pomoc.
Chodziło o poszukanie zapałek. Przeszukaliśmy wszystkie kąty i
nic. Trochę to trwało bo nie dość że dom duży, to jeszcze do
ogarnięcia był garaż, szopa, i piwnica, w której mieszka mój
młodszy brat (za karę). Tknięty nagłym przypływem ciekawości
zapytałem w pewnym momencie, czy szukamy zapałek dla samej zabawy,
czy są one nam do czegoś potrzebne. Okazało się, że chodzi o
rozpalenie kominka. No tak to już październik i nocki zimne. Sprawa
była więc poważna. Niestety pod ręką nie było zwoju zaklęcia
ognista kula, hubki i krzesiwa, czy po prostu zapalniczki. Na
szczęście po kilkunastu bezowocnych minutach dalszych poszukiwań
doznałem kolejnego nagłego przypływu tym razem inteligencji.
Poszedłem do kuchni, odpaliłem kuchenkę gazową (wersja nie
wymagający użycia zapałek) i przy pomocy wiązania
świeczka+ogień+papier+mój Alar rozpaliłem kominek. Osiągnąłem
nowy level, przydomek zaradnego i oczywiście ciepło niezbędne do
przeżycia. Oczywiście można by powiedzieć, że misja zakończyła
się sukcesem. Niestety zachowanie moje i moich domowników, którzy
brali udział w poszukiwaniach skłoniło mnie do wysnucia ponurej
tezy.
Zginę zanim Apokalipsa (tu wstaw jaka)
na dobre się rozkręci.
Dlaczego tak uważam? Spójrz Mój
Drogi Czytelniku trzeźwo na opisaną przeze mnie powyżej sytuację.
Ognień był na wyciągnięcie ręki. Zanim to jednak sobie
uświadomiłem straciłem sporo czasu na bezowocne poszukiwania. Mój
umysł niejako zafiksował się, na fakcie, że zapałki to jedyny
sposób na rozpalenie kominka. Porażka w tym wypadku nie pociągała
za sobą poważnych konsekwencji. Na szczęście. Wyobraźmy sobie
jednak sytuację kiedy rozpalenie kominka to sprawa życia i śmierci.
Przykłady? Bardzo proszę:
-Na Ziemi panuje wieczna zima,a my
wpadliśmy właśnie do przerębli w ogródku. Brak ciepła to
hipotermia i śmierć.
-Apokalipsa „stworów bojących się
ognia w kominku” trwa w najlepsze. Właśnie uciekamy przed ich
chmarą, a niepowodzenie oznacza, że zasilimy ich szeregi.
-Ściga nas Baba Jaga, którą pokonać
można tylko metodą Jasia i Małgosi (kominek to prawie jak piec).
Tak więc prosta czynność wymagająca
wyjścia poza „linowy tok myślenia”, nagle decyduje o naszym być
, albo nie być.
Większości z Nas wydaje się , że
śmierć w czasie Apokalipsy będzie miała postać:
-hordy zombie
-bandy mutantów
-grypy wyjących kanibali
-potworów z innej planety
Niestety zginiemy najprawdopodobniej z
przyczyn bardziej prozaicznych:
-dostaniemy śmiertelnej mega sraczki,
bo zjemy coś mocno nieświeżego. Wszak do tej pory mięso było z
lodówki i nie psuło się.
-zatrujemy się grzybami (kania pomyli
się nam z muchomorkiem)
-postrzelimy się czyszcząc broń
Dlaczego tak się stanie? Wydaje mi
się, że jest kilka przyczyn. Jedną z nich jest fakt, że często
jesteśmy wyręczani przy podejmowaniu decyzji. Na przykład takie
Google. Pomaga na dotrzeć na miejsce, powie na podstawie naszego
opisu objawów na co możemy być chorzy, poda przepis i sposób na
wszystko. Równocześnie sprawia, że przestajemy być
samowystarczalni i kreatywni. Jest jak rodzic, który za długo
wyręczał swoje dziecko przy podejmowaniu istotnych decyzji. Przez
to nie myślimy twórczo i nieszablonowo. Proste czynności, nagle
przy braku możliwości skorzystania z pomocy internetu stają się
skomplikowane. Niestety muszę się przyznać, że zdarzyło mi się
sprawdzać w przeglądarce takie z pozoru banalne rzeczy jak:
-czas gotowania jajka
-jak wyciągnąć kleszcza
-jak nastawić sobie złamaną kończynę
-jak założyć szwy na ranę
postrzałową
-wyznaczać trasę za pomocą internetu do miejsca oddalonego dwie ulice dalej
Strach więc pomyśleć co by się
stało gdyby Świat w wyniku np. Apokalipsy Zombie pozbawił mnie
możliwości konsultowania się z Google, czy używania zapałek
kiedy tego potrzebuję. To w połączeniu z masą bezużytecznej
wiedzy wyniesionej ze szkoły sprawiło, że tak sceptycznie oceniam
moje szanse na przetrwanie. Niestety znam budowę pantofelka, ale nie
stwierdzę na przykład co jest przyczyną usterki w moim samochodzie
(którego nie posiadam). Uczyłem się na pamięć definicji
komputera, a nie umiałbym naprawić zepsutego radia.
Oczywiście wiedza wyniesiona ze szkoły
jest ważna. Umiejętność szukania informacji w necie również. W
życiu nie liczą się tylko umiejętności praktyczne. Niestety w
czasach przedapokaliptycznych są one na wagę złota i właśnie
dzięki nim zwiększymy swoje szanse na przetrwanie. Dlatego Mój
Drogi Czytelniku jeśli nie jesteś świetnie wyszkolonym Redneckiem
, może to ostatni dzwonek by coś z tym zrobić. Bardzo mi zależy
na Twoim przetrwaniu. Wszak jeden ocalony więcej, to jeden zombiak
mniej do zabicia. A gdyby Koniec Świata jednak nie nadszedł? (haha
dobry joke przyp. red). Posiadanie paru praktycznych umiejętności
wyjdzie Ci na dobre. Wszak to bardzo męskie i na pewno zyskasz
dzięki temu w oczach każdej kobiety.
Oto on. Polski hydraulik. Daje rade niezależnie od okoliczności. |
Ktoś kiedyś sprzedawał taki gadżet jak Wikipedia offline - na dwie baterie AAA, za $10, wielkości dwóch pudełek zapałek. A jak nie będzie baterii to zawsze zostają cytryny i ziemniaki. Damy radę.
OdpowiedzUsuńCzuję się pokrzepiony na duchu i zaczynam zbierać 10$.
OdpowiedzUsuńZ opisanej przez Ciebie sytuacji łatwo wywnioskować, dlaczego nie pomyślałeś o czymś innym niż zapałki. Prośba była jasna "Pomóż znaleźć mi zapałki", więc szukałeś zapałek. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałeś się po co są i głowa podsunęła rozwiązanie ;) . Spokojna głowa, jak przyjdzie Koniec to wymyślimy sposób jak przetrwać. W innym przypadku nie przetrwamy. Dobra motywacja przede wszystkim :)
OdpowiedzUsuńNo tak najgorsze co nas może spotkać to nie przetrwanie. Jak wyżej, dziękuję za słowa otuchy. W razie problemów liczę na pomoc. Miecz może się przydać.
Usuń