piątek, 18 października 2013

Od zapałek do postapo




    Dzisiaj zacznę od historii, która skłoniła mnie do napisania niniejszego tekstu. Niedawno byłem kilka dni w domu. Pisząc „dom” nie mam na myśli swojego krakowskiego mieszkania, w którego kątach panuje wieczny mrok, drogą do łazienki przemykają Skaveni, a lodówki nie otwieram w obawie przed tym co znajdę w środku. Mam na myśli miejsce mojego dzieciństwa, gdzie zawsze czeka ciepła strawa, kot wskoczy na kolana, a kominek ogrzeje...


   Tak więc, kiedy byłem najedzony, napojony i umyty, któryś z domowników poprosił mnie o pomoc. Chodziło o poszukanie zapałek. Przeszukaliśmy wszystkie kąty i nic. Trochę to trwało bo nie dość że dom duży, to jeszcze do ogarnięcia był garaż, szopa, i piwnica, w której mieszka mój młodszy brat (za karę). Tknięty nagłym przypływem ciekawości zapytałem w pewnym momencie, czy szukamy zapałek dla samej zabawy, czy są one nam do czegoś potrzebne. Okazało się, że chodzi o rozpalenie kominka. No tak to już październik i nocki zimne. Sprawa była więc poważna. Niestety pod ręką nie było zwoju zaklęcia ognista kula, hubki i krzesiwa, czy po prostu zapalniczki. Na szczęście po kilkunastu bezowocnych minutach dalszych poszukiwań doznałem kolejnego nagłego przypływu tym razem inteligencji. Poszedłem do kuchni, odpaliłem kuchenkę gazową (wersja nie wymagający użycia zapałek) i przy pomocy wiązania świeczka+ogień+papier+mój Alar rozpaliłem kominek. Osiągnąłem nowy level, przydomek zaradnego i oczywiście ciepło niezbędne do przeżycia. Oczywiście można by powiedzieć, że misja zakończyła się sukcesem. Niestety zachowanie moje i moich domowników, którzy brali udział w poszukiwaniach skłoniło mnie do wysnucia ponurej tezy.

Zginę zanim Apokalipsa (tu wstaw jaka) na dobre się rozkręci.

    Dlaczego tak uważam? Spójrz Mój Drogi Czytelniku trzeźwo na opisaną przeze mnie powyżej sytuację. Ognień był na wyciągnięcie ręki. Zanim to jednak sobie uświadomiłem straciłem sporo czasu na bezowocne poszukiwania. Mój umysł niejako zafiksował się, na fakcie, że zapałki to jedyny sposób na rozpalenie kominka. Porażka w tym wypadku nie pociągała za sobą poważnych konsekwencji. Na szczęście. Wyobraźmy sobie jednak sytuację kiedy rozpalenie kominka to sprawa życia i śmierci. Przykłady? Bardzo proszę:

-Na Ziemi panuje wieczna zima,a my wpadliśmy właśnie do przerębli w ogródku. Brak ciepła to hipotermia i śmierć.
-Apokalipsa „stworów bojących się ognia w kominku” trwa w najlepsze. Właśnie uciekamy przed ich chmarą, a niepowodzenie oznacza, że zasilimy ich szeregi.
-Ściga nas Baba Jaga, którą pokonać można tylko metodą Jasia i Małgosi (kominek to prawie jak piec).

    Tak więc prosta czynność wymagająca wyjścia poza „linowy tok myślenia”, nagle decyduje o naszym być , albo nie być.

Większości z Nas wydaje się , że śmierć w czasie Apokalipsy będzie miała postać:

-hordy zombie
-bandy mutantów
-potworów z innej planety

Niestety zginiemy najprawdopodobniej z przyczyn bardziej prozaicznych:

-dostaniemy śmiertelnej mega sraczki, bo zjemy coś mocno nieświeżego. Wszak do tej pory mięso było z lodówki i nie psuło się.
-zatrujemy się grzybami (kania pomyli się nam z muchomorkiem)
-postrzelimy się czyszcząc broń

    Dlaczego tak się stanie? Wydaje mi się, że jest kilka przyczyn. Jedną z nich jest fakt, że często jesteśmy wyręczani przy podejmowaniu decyzji. Na przykład takie Google. Pomaga na dotrzeć na miejsce, powie na podstawie naszego opisu objawów na co możemy być chorzy, poda przepis i sposób na wszystko. Równocześnie sprawia, że przestajemy być samowystarczalni i kreatywni. Jest jak rodzic, który za długo wyręczał swoje dziecko przy podejmowaniu istotnych decyzji. Przez to nie myślimy twórczo i nieszablonowo. Proste czynności, nagle przy braku możliwości skorzystania z pomocy internetu stają się skomplikowane. Niestety muszę się przyznać, że zdarzyło mi się sprawdzać w przeglądarce takie z pozoru banalne rzeczy jak:

-czas gotowania jajka
-jak wyciągnąć kleszcza
-jak nastawić sobie złamaną kończynę
-jak założyć szwy na ranę postrzałową
-wyznaczać trasę za pomocą internetu do miejsca oddalonego dwie ulice dalej 

    Strach więc pomyśleć co by się stało gdyby Świat w wyniku np. Apokalipsy Zombie pozbawił mnie możliwości konsultowania się z Google, czy używania zapałek kiedy tego potrzebuję. To w połączeniu z masą bezużytecznej wiedzy wyniesionej ze szkoły sprawiło, że tak sceptycznie oceniam moje szanse na przetrwanie. Niestety znam budowę pantofelka, ale nie stwierdzę na przykład co jest przyczyną usterki w moim samochodzie (którego nie posiadam). Uczyłem się na pamięć definicji komputera, a nie umiałbym naprawić zepsutego radia.



   Oczywiście wiedza wyniesiona ze szkoły jest ważna. Umiejętność szukania informacji w necie również. W życiu nie liczą się tylko umiejętności praktyczne. Niestety w czasach przedapokaliptycznych są one na wagę złota i właśnie dzięki nim zwiększymy swoje szanse na przetrwanie. Dlatego Mój Drogi Czytelniku jeśli nie jesteś świetnie wyszkolonym Redneckiem , może to ostatni dzwonek by coś z tym zrobić. Bardzo mi zależy na Twoim przetrwaniu. Wszak jeden ocalony więcej, to jeden zombiak mniej do zabicia. A gdyby Koniec Świata jednak nie nadszedł? (haha dobry joke przyp. red). Posiadanie paru praktycznych umiejętności wyjdzie Ci na dobre. Wszak to bardzo męskie i na pewno zyskasz dzięki temu w oczach każdej kobiety.

Oto on. Polski hydraulik. Daje rade niezależnie od okoliczności.


4 komentarze:

  1. Ktoś kiedyś sprzedawał taki gadżet jak Wikipedia offline - na dwie baterie AAA, za $10, wielkości dwóch pudełek zapałek. A jak nie będzie baterii to zawsze zostają cytryny i ziemniaki. Damy radę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję się pokrzepiony na duchu i zaczynam zbierać 10$.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z opisanej przez Ciebie sytuacji łatwo wywnioskować, dlaczego nie pomyślałeś o czymś innym niż zapałki. Prośba była jasna "Pomóż znaleźć mi zapałki", więc szukałeś zapałek. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałeś się po co są i głowa podsunęła rozwiązanie ;) . Spokojna głowa, jak przyjdzie Koniec to wymyślimy sposób jak przetrwać. W innym przypadku nie przetrwamy. Dobra motywacja przede wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak najgorsze co nas może spotkać to nie przetrwanie. Jak wyżej, dziękuję za słowa otuchy. W razie problemów liczę na pomoc. Miecz może się przydać.

      Usuń