Jest sobie las. Nie jest to zwykły las. Rośnie sobie on bowiem na terenie Zagłębia Dąbrowskiego. Już to zakrawa na cud. To tak jakby u podnóża Barad-dûr znajdował się zielony zagajnik.
Las przez wielu uważany jest za brzydki, zaśmiecony i nie wart odwiedzenia. Dla mnie wręcz przeciwnie. Od kiedy dostałem zgodę na samodzielne opuszczanie podwórka, stał się on obszarem bardzo chętnie przeze mnie eksplorowanym. Spędzałem w nim sam, lub w towarzystwie kolegów dużo czasu utwardzając kołami rowerów leśne ścieżki. Z czasem zapuszczaliśmy się w leśne ostępy coraz głębiej. Wyparliśmy leśne elfy i staliśmy się panami zielonej puszczy. Znaliśmy w niej każdy szlak i zakamarek. Dużą część mojego dzieciństwa spędziłem w Lasku Zagórskim (bo o nim mowa).
Odwiedzając rodzinne strony podczas ostatnich Świąt postanowiłem powrócić w leśną dzicz. Dzisiejszy post będzie podsumowaniem tamtej niebezpiecznej wyprawy. Będzie w nim o czasach dawnych, dawniejszych, post apokalipsie i spotkaniu z Gordonem Freemanem. Zapraszam do zwiedzania
Jedynego w swoim rodzaju lasu.