piątek, 25 kwietnia 2014

Childhoods End

   
http://menklawa.blogspot.com/2014/04/jest-sobie-las.html#more

     Jest sobie  las. Nie jest to zwykły las. Rośnie sobie on bowiem na terenie Zagłębia Dąbrowskiego. Już to zakrawa na cud. To tak jakby u podnóża Barad-dûr znajdował się zielony zagajnik. 

     Las  przez wielu uważany jest za brzydki, zaśmiecony i nie wart odwiedzenia. Dla mnie wręcz przeciwnie.  Od kiedy dostałem zgodę na samodzielne opuszczanie podwórka, stał się on obszarem bardzo chętnie przeze mnie eksplorowanym. Spędzałem w nim sam, lub w towarzystwie  kolegów dużo czasu utwardzając kołami  rowerów leśne ścieżki. Z czasem zapuszczaliśmy się w leśne ostępy coraz głębiej. Wyparliśmy leśne elfy i staliśmy się panami zielonej puszczy. Znaliśmy w niej każdy szlak i zakamarek. Dużą część mojego dzieciństwa spędziłem w Lasku Zagórskim (bo o nim mowa).

      Odwiedzając rodzinne strony podczas ostatnich Świąt postanowiłem powrócić w leśną dzicz. Dzisiejszy post będzie podsumowaniem tamtej niebezpiecznej wyprawy. Będzie w nim o czasach dawnych, dawniejszych, post apokalipsie i spotkaniu z Gordonem Freemanem. Zapraszam do zwiedzania

                                            Jedynego w swoim rodzaju lasu.




      Lasek Zagórski nie jest typowym lasem. Znajduje się bowiem na styku dwóch miast: Wątroby Górniczej i Sosnowca. Nie uświadczymy tu wysokich zielonych sekwoi, czy urokliwych odizolowanych polanek. Wręcz przeciwnie, działalność człowieka jest tu bardzo widoczna. Las jest niejako atakowany przez otaczające go miasta. W walce tej szala zwycięstwa przechyla się  raz w jedną raz w drugą stronę.  Efektem tego starcia jest niepowtarzalny klimat tu panujący. Mi to wszystko kojarzy się tak jakoś post apokaliptycznie, czyli dobrze.  Wędrując po Lasku Zagórskim nie raz natrafimy na tajemnicze ruiny, porośnięte trawą mury, czy sterczące samotnie słupy linii wysokiego napięcia:







      Z ruinkami w prawym dolnym rogu wiąże się pewna historia. Mój kolega (wtedy lat około 7) udał się tam z koleżanką (lat około 6)  na piknik. Ich wesołe biesiadowanie przerwał jakiś Pan który (przytaczam z pamięci relację kolegi) "stanął obok na torach i sikał białym". Piknik przeszedł do historii, a tajemnica pana i jego białej substancji pozostaje niewyjaśniona...

     Las Zagórski skrywa więcej tajemnic. Bacznie się rozglądając natrafimy na ślady dawnej wojny co jeszcze potęguje post apokaliptyczne skojarzenia. 



      Przyroda też jest tu specyficzna. Pełno tu  bagien i stawów pełnych wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw. Utopce, zdradzieckie rusałki, czy stada dzikich żab to tutaj codzienność. Wyprawy ze słoikami po te ostatnie to stały element dziecięcych wiosennych wypraw łowieckich. Największy z leśnych zbiorników zwany "zatopionym domem",lub "zatopką" do dziś skrywa wiele niewyjaśnionych tajemnic.



     Lasek zagórski, jak wszystko w Zagłębiu padło ofiarą intensywnego uprzemysłowienia. Biegnące do nikąd tory, tajemnicze ogrodzone betonowymi murami tereny z napisem "wstęp wzbroniony", czy widoczne na horyzoncie bloki z wielkiej płyty w parze z dziką przyrodą tworzą jedyną w swoim rodzaju mieszankę. Przemierzając ten dziwny podmiejsko-leśny świat zdałem sobie sprawę skąd wzięła się moja fascynacja grą Half-life 2...





     Lasek zagórski jak przystało na dobrą lokację inspirowaną Half Life 2 też ma swoją Highway 17. Wiadukt widoczny na zdjęciach poniżej był stałym elementem każdej wyprawy. Wystawianie głowy w wąskiej przerwie między pasami jezdni  by poczuć podmuch przejeżdżającego tira, czy zjeżdżanie na tyłku po płytkach należały to stałych atrakcji. Taki jeden bardziej szalony zapierając się nogami i plecami potrafił przesuwając się wzdłuż  żeber wiaduktu dotrzeć do pierwszego filaru. Także tutaj toczyliśmy pierwsze potyczki ASG (nie wiedząc że jest coś takiego jak  ASG), w których most zawsze stanowił główną bazę i ostatni punkt oporu. 




     Kiedy  niedawno dotarłem pod wiadukt zastałem napis. Nie wiem kto jest jego autorem, ale ja podpisuję się wszystkimi kończynami. 


     
     Las się zmienia. Niektórych ruin już nie ma, inne kompletnie zarosły. Jednak czar pozostał. Mam nadzieję, że ktoś wkrótce nie wpadnie na pomysł by zbudować na  miejscu lasku zagórskiego osiedla "złoty dąb", "brązowa jesień", czy innego paskudztwa. Wtedy trzeba będzie się skrzyknąć i przepędzić nieproszonych gości. Wszak ten zaśmiecony, nieużywany kawałek ziemi to nasze królestwo. Tu ktoś zasadził pierwsze tajemnicze ziarenko. Tu w nocy paliliśmy ogniska. Tu panowała nasza banda zwana mafią. A jak wiadomo z mafią lepiej nie zadzierać.

I końcowy motyw muzyczny:



2 komentarze:

  1. Zafrapowały mnie te stada dzikich żab. Trochę się też napstrykałeś. Tam nad stawem to Ty czy dzika żaba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że to ja. Dzikie żaby robiły zdjęcie.

      Usuń