czwartek, 17 kwietnia 2014

KGB 7- przepis na idealne komputerowe uniwersum.


http://menklawa.blogspot.com/2014/04/kgb-7-przepis-na-idealne-komputerowe.html

     Karnawał Graczy Blogerów trwa dalej! Co więcej zwrócił na siebie oko potężnej Poznańskiej Gildii Graczy! Ta tajemnicza organizacja skupiająca osoby, które łączy miłość do komputerowej rozrywki i nazywanie ziemniaków pyrami pokusiła się o poprowadzenie najnowszej edycji zabawy. By zapoznać się z samą Gildią i założeniami "Iglicy Sfer" (to hasło, temat, najnowszego KGB) proponuję zajrzeć tutaj. W skrócie, dzisiaj będzie o grach pod kątem światów, w których się one rozgrywają. Zapraszam do czytania i oglądania posta który zatytułowałem:

                                          "Przepis na idealne komputerowe uniwersum"


     Idealne komputerowe uniwersum musi spełniać kilka warunków. By przygotować danie pt "dobry komputerowy świat" robimy co następuje:



     Bierzemy duży, otwarty świat, który będziemy mogli sobie w miarę swobodnie eksplorować. Do tego dodajemy zmiany pór dnia, konieczność dbania o nasze potrzeby fizjologiczne i interaktywne otoczenie.

     "Lost Dutchman Mine" z 1989 roku to gra, która posiada powyższe elementy.  Uwierzcie mi Moi Drodzy Czytelnicy, kiedyś możliwość chodzenia "gdzie się chce" w grze komputerowej robiła wrażenie. Do tego rozbudowany wachlarz potrzeb głównego bohatera (sen, głód,pragnienie) i możliwość łowienia rybek w rzece sprawiały, że produkcja ta śniła się po nocach.



     Mieszamy. Miksowanie gatunków jak najbardziej wskazane. Tworząc komputerowy świat warto czerpać z różnych źródeł. Niech fantasy miesza się z s-f, a średniowiecze ze steam punkiem.

     Jeśli do tego dodamy silnik "Dooma" otrzymamy grę pokroju "Strife".  Produkcję wciągającą, zaskakującą i przede wszystkim oryginalną. Co prawda niewielu o niej dziś pamięta, a szkoda. Świat "Strife,a" to ciekawa mieszanka, w której przenikają się technika i magia.



     Następnie dodajemy gromadę ciekawych bohaterów i poplątana fabułę.

     Wszak jedna z najlepszych gier wszech czasów, czyli "Final Fantasy 7" nie była by arcydziełem bez doborowej obsady. Cloud, Tifa, Barrett, Aeris, Sephiroth, czy Red XIII to siła tej produkcji. Jeśli do tego relacje pomiędzy bohaterami poziomem zamotania przyprawiają nas o ból głowy jest dobrze. Gdy do skomplikowanych relacji między postaciami dodamy jeszcze bardziej zakręcony wątek fabularny (w tym przypadku to  zemsta + atak wielkich potworów + eksperymenty medyczne + wielka zła korporacja, która chce rządzić światem + nadciągająca kometa + dziesięć innych rzeczy) jesteśmy na dobrej drodze.



     Oczywiście dobre danie należy jeszcze doprawić. 

     Szczypta efektu "chcę dojść do lokacji, którą widzę, ale nie mogę się do niej (na razie) dostać" (w skrócie CDDLKWANMSDN(NR)D, miło połechce ciekawość każdego gracza.
     Dobrym przykładem na zastosowanie powyższego składniku jest gra "Ecstatica 2". Komputerowy, kulkowy świat tego mrocznego średniowiecznego horroru co chwila dawał nam przedsmak tego co będziemy zwiedzać za jakiś czas. Stojąc na szczycie wieży i spoglądając na odległą i niedostępną (na razie) polankę, mogliśmy być pewni, że za jakiś czas będziemy mogli się na niej znaleźć. Oczywiście gdy dojdziemy do polanki za chwilę okazuje się, że na horyzoncie majaczy kolejna niedostępna (na razie) lokacja...



     I na koniec ostatni, najważniejszy, tajemniczy składnik. Chodzi o to "coś" co sprawia, że świat danej produkcji wciąga nas od pierwszego momentu. Składnik ten dobiera się indywidualnie, więc nie mogę podać gotowej receptury. 

     Ja "tajemniczy składnik" odnalazłem między innymi w  "Half-life 2". Mimo, że to "tylko" FPS z rozbudowanym wątkiem fabularnym, to właśnie w tej produkcji odnalazłem to o czym piszę. Uciekając przed Kombinatem, tłukąc zombie w Ravenholm, przemierzając niegościnne post-apokaliptyczne pustkowia miałem wrażenie uczestniczenia w prawdziwej komputerowej przygodzie przez duże "P". 



     Oczywiście najlepsza przyprawa nie zastąpi całego, pełnego dania. Dlatego "tajemniczy składnik" dopiero w zestawieniu z pozostałymi stworzy nam idealne danie w postaci wyśmienitego komputerowego uniwersum. Szukać warto. Nawet jeśli okaże się, że potrawie czegoś brakuje nie przejmujmy się. Wszak najlepsze w tym wszystkim jest szukanie ulubionego smaku.

Czego Wam i sobie serdecznie życzę.

PS   
  
     Oczywiście dobre danie smakuje najlepiej, gdy możemy się nim z kimś podzielić. Dlatego powyższy przepis sprawdzi się także w trybie multiplayer.

     Poniżej Giran miasto z gry "Lineage 2". Była to lokacja bardzo chętnie odwiedzana, co owocowało drastycznym spadkiem klatek na sekundę wyświetlanych przez mój komputer. No i ta muzyczka:



     

3 komentarze:

  1. Świat jest piękny. Instaluję zaraz Strife (bo się kurzy od paru lat) i kooooniecznie muszę obadać Lost Dutchman Mine - wygląda kosmicznie a w życiu się z tym nie spotkałem.

    OdpowiedzUsuń