Moja lodówka jest ze mną od wielu lat. Zmieniały się mieszkania, zmieniali ludzie a ona była. Ostatnio wypłynęło z niej coś czerwonego. Jako, że nie trzymam w niej buraczków, surowego mięsa czy świeżej krwi , zaniepokoiłem się. Tym bardziej, że w moim mieszkaniu nie grasuje złośliwy poltergeist, albo inny krasnoludek. Po długich wahaniach podjąłem więc decyzję o
posprzątaniu lodówki
A było co sprzątać. Lodówka podobnie jak szafa na ubrania jest przez większość czasu zamknięta, a co za tym idzie bałagan w niej się znajdujący nie razi w oczy. Nie dziwota więc, że lodówka jest najczęściej (podobnie jak szafa) pomijana podczas cotygodniowych porządków. Syf zatem w niej panujący był znaczny. Traktując brud jakimś śmierdzącym chlorem psikadłem i szorując wnętrze lodówki naszło mnie kilka refleksji: