sobota, 8 marca 2014

W czym kobiety są lepsze od mężczyzn, ale boimy się do tego przyznać


http://menklawa.blogspot.com/2014/03/w-czym-kobiety-sa-lepsze-od-mezczyzn.html


Dzisiaj obchodzimy wyjątkowe święto.  By wczuć się w świąteczny nastrój zacytujmy klasyka:

"Międzynarodowy Dzień Kobiet zrodził się z potrzeby rozwi­nięcia szerokiej, zorganizowanej walki o polityczne i ekono­miczne równouprawnienie kobiet, o prawo do pracy, o równą płacę, o ochronę kobiecej pracy, o przywileje socjalne, należne kobiecie. W ówczesnym okresie kobieta pracująca była dyskry­minowana, traktowana jako człowiek mniej wartościowy. Taki stosunek do kobiety uświęcała tradycja wieków. Dopiero so­cjalizm, socjalistyczny ruch robotniczy wziął ją w obronę i pod­jął walkę o należne jej prawa."

„Trybuna Ludu”
8 marca 1960 r.

    Jak można wyczytać z powyższego tekstu kobiety dopiero od niedawna mają lepiej i mogą czuć się równe nam: facetom.   Gdyby zapytać przeciętnego samca, czy pozostały jeszcze jakieś rejony ludzkiej aktywności, w których jego pozycja jest na razie nie zagrożona, bez wątpienia wskazał by ich co najmniej kilka. Wszak wiadomo, że faceci są silniejsi, odważniejsi, lepiej się biją itd. Każdy mężczyzna przyzna że jest "męska" domena, w której żadna kobieta nie może mu się równać.  Niestety Moi Drodzy Męscy Czytelnicy, jeśli tak myślicie to jesteście w błędzie.  Kobiety nie tylko lepiej szydełkują, cerują, czy niańczą niemowlaki. W wielu typowo męskich aktywnościach płeć piękna osiągnęła mistrzostwo. Wiele typowo męskich przymiotów jest domeną kobiet. Kto nie wierzy niech czyta. Dziś postaram się to udowodnić w poście pt:

" W czym kobiety są lepsze od mężczyzn, ale boimy się do tego przyznać"

   Utarło się przekonanie, że co prawda kobiety są odporne na ból, ale dotyczy to tylko rodzenia dzieci. Uważamy, że to my lepiej zniesiemy operację wyciągania sobie kuli przy pomocy noża i prochu a'la Rambo, czy bójkę w ciemnej uliczce. Niestety muszę Was rozczarować Moi Drodzy Panowie. Są na świecie kobiety, dla których ból (nie tylko towarzyszący porodowi) to najlepszy przyjaciel.

    Mord Sith, bo o nich mowa to prawdziwe specjalistki od bólu. Kim są? Poniższy cytat ze strony poświęconej powieści "Miecz Prawdy" Terrego Goodkinda doskonale wyjaśni o co chodzi: 

"Były to dziewczynki w wieku około 12 lat, dobre i o czystym sercu, posiadające kochających rodziców. Przyszłe Mord-Sith zamykano w ciasnych, ciemnych pomieszczeniach z małą kratką u dołu, po to, aby mogły wchodzić przez nie szczury, które nękały je po nocach. Pomieszczenia te, były rozmieszczone blisko siebie, aby mogły one słyszeć zawodzenia swoich koleżanek. Ich pożywieniem była okropna, ledwo nadająca się do zjedzenia papka. Dręczono je psychicznie i fizycznie. Fizycznie za pomocą Agiela - czerwonego, skórzanego pręta, który dzięki swej magii potrafi zadać niesamowity ból o dowolnym natężeniu. Pierwszym etapem szkolenia jest zadręczenie na oczach dziewczynki jej matki. Następnie uczą je jak wytrzymywać ból, by zadawać im jeszcze większy, starając się jak najdłużej utrzymać je na granicy życia i śmierci. Kiedy adeptka była odpowiednio zahartowana, czekała ją ostatnia próba - własnoręczne zabicie swojego ojca, przy użyciu Agiela. Gdy podołała temu zadaniu otrzymuje własny, ten sam którym ją dręczono. Mord-Sith nie boi się śmierci, ani niczego innego. Strach wzbudza w nich jedynie myśl, że umrą ze starości. W każdej chwili są gotowe oddać życie za Lorda Rahla. Za najmniejsze przewinienie z ich strony czekała je egzekucja, dokonywana Agielem. To była zaszczytna śmierć, natomiast pozbawienie życia inną bronią, oznaczało odebranie jej honoru. Jednak największym marzeniem protektorek jest polec w obronie swego pana. Paradoksem bycia dawczynią bólu jest to, że go zadają, same to odczuwając. Oczywiście są bardziej odporne na cierpienie zadawane przez swój bicz, niż ten nieszczęśnik, co wpadł im w ręce, bo w końcu były nim trenowane".

  

  Ną koniec warto dodać, że Mord Sith wyglądają niczym marzenie każdego fana BDSM, są bezwstydne, ostre w łóżku i całują się ze sobą nawzajem.



     Panie Menklawa co ty mi tu z jakąś fantastyką wyjeżdżasz! - zakrzyknie teraz męska część czytelników. "W realnym świecie kobieta nie ma szans!"

       Niestety nawet w najbardziej męskiej epoce w dziejach Panie udowodniły, że potrafią dać sobie radę. Mowa oczywiście o czasie rewolwerów, kowbojów, brudnych kalesonów i fasolki w puszcze. Dziki Zachód to nie tylko miejsce zarezerwowane dla nieogolonych, szybkich i niebezpiecznych mężczyzn. To także epoka nieogolonych,szybkich i niebezpiecznych kobiet. Kto nie wierzy niech obejrzy "Balladę o małym Jo" (1993) "The Ballad of Little Jo", "Prawdziwe męstwo"(2010) "True Grit", czy "Szybkich i martwych"(1995) "The Quick and the Dead". Te trzy obrazy udowadniają, że klasyczny kowbojski "strzał z biodra" wykonany z kobiecego bioderka jest równie niebezpieczny.



     "Pistolet pistoletem, ale kiedyś by walczyć trzeba było mieć siłę!"- zakrzyknie teraz  męska część czytelników. 

     Cóż i to nie do końca prawda. Najbardziej męskie narzędzie walki (nie chodzi bynajmniej o pałkę), czyli miecz w rękach niewiasty jest także bardzo niebezpieczny. Wszak Czerwona Sonia, Brienne z Tarthu, czy Czarna Mamba nie pokonywały przeciwników siłą swoich przepisów do gotowania, czy urokiem osobistym. Droga miecza, jest także dla kobiet. Kombinacja baba + miecz jest czasem jedyną skuteczną metoda na Wrednego Mrocznego Przeciwnika:




    "Jednak nowoczesne pole walki nie jest dla kobiet!" - zakrzyknie teraz  męska część czytelników.

 I znowu to nie do końca prawda. Co prawda większość Pań służy na tyłach, ale jeśli któraś z nich dostanie szansę znalezienia się na pierwszej linii, może nieźle namieszać. Wystarczy przypomnieć sobie Kapitana Jordana O'Neila, czy szeregowca  J. Vasqueza. Ta pierwsza nie dość, że przetrwała morderczy trening i została foką, to jeszcze nie zawahała się przy okazji ściąć włosy i uratować wredną wersję Aragorna. Ta druga nie miała sobie równych w operowaniu wielkim rozpylaczem, a na koniec nie zawahała się wysadzić granatem siebie i swojego dowódcę. Armia takich kobiet żołnierzy nie dość, że rozgromiłaby swoich męskich odpowiedników to ich szlak bojowy znaczony gwałtami byłby zdecydowanie ciekawszy.



     "Te Twoje argumenty i tak są bez sensu, bo przyjdzie koniec świata i faceci znowu staną na szczycie łańcucha pokarmowego"- zakrzyknie teraz  męska część czytelników.

      Niestety nawet po najstraszliwszej apokalipsie kobiety dadzą sobie radę lepiej od nas facetów. W najlepszym razie odgryzą nam ucho podczas partyjki w juggera.   Musimy się jednak nastawić, że to Panie staną na czele resztek cywilizacji. Istnieje duża szansa, że przemierzając post apokaliptyczne pustkowia natrafimy na osadę rządzoną przez kobietę ("Mad Max 3"), czy nawet całe plemiona kobiet ("America 3000"). W tym drugim przypadku nie ma mowy u równouprawnieniu. Co najwyżej możemy liczyć na funkcję pozbawionego praw rozpłodowca...


Czego Wam i sobie w Dniu Kobiet serdecznie życzę.

I na koniec motyw muzyczny, oczywiście w wykonaniu Pań.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz