środa, 14 sierpnia 2013

MMO czyli w sieci raźniej historia pewnego wesela.

   



     Oto historia , która przydarzyła się mojej koleżance Ani (imię zmienione). Było ona o tyle ciekawe że zadaje kłam wielu stereotypom dotyczących kobiet i gier komputerowych. Ale zacznijmy od początku...


    Anie poznałem na studiach. Na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało że ma pewne nietypowe (dla jej płci) zainteresowania. Tym co odróżniało ją od reszty dziewcząt było zamiłowanie do gier komputerowych. I nie chodziło tu bynajmniej o Simsy , albo Heroes of Might and Magic(zauważyłem że dużo dziewcząt w to gra) ale o gry z gatunku MMO. Były to bowiem czasy świetności gry pt Lineage 2 i wielu moich znajomych (autor niniejszego tekstu również) grało właśnie w nią. 

   Od tej chwili życie mojej koleżanki uległa drastycznej zmianie. Priorytetem stało się levelowanie postaci, wyprawy na raidbossa , handlowanie w Giran. Jednym słowem jej życie nabrało kolorów. Emocje, których doświadczała grając w L2 były na tyle silne że przyćmiły dotychczasowe życie. Nauka poszła w odstawkę , życie towarzyskie (to w realu) również. Reakcja części otoczenia była oczywiście negatywna. Rodzice ustalili limity na komputer i wyganiali córkę z domu na dwór . Koleżanki pukały się w czoło i straszyły Anie staropanieństwem. Ona jednak nie przejmowała się tym i robiła swoje. Rozwijała swoją postać , uczyła się gry i co najważniejsze zdobywała za pomocą gry nowe znajomości.

     Musisz wiedzieć drogi czytelniku że środowisko graczy ma bardzo specyficzny charakter. Jako przykład przytoczę pewną sytuację. Ania kiedy po raz pierwszy pojawiła się na pewnym kanale klanowym* (oczywiście była jedyna kobietą) kiedy tylko się przedstawiła usłyszała pytanie (cytuje z pamięci):

  • Aniu czy lubisz być dobrze, mocno wyje...na?

    Na szczęście zachowała zimną krew i odpowiedziała oczywiście że tak. Mogło się więc wydawać że nowe hobby i środowisko, które się z nim wiązało rzeczywiście nie przysłuży się mojej koleżance. Wielu uznało że los Ani jest przesądzony i  gra zniszczyła jej życie. Jednak to właśnie Lineage 2 przyniósł  wielką pozytywną w nim zmianę
    
    Okazało się bowiem że środowisko graczy MMO nie jest wcale tak wrogie kobietom jak to wydawać by się mogło na początku. Pojawił się bowiem ON. W lśniącej zbroi z wielkim mieczem, i walecznym sercem. Zaczęło się niewinnie: od wspólnego party, pomocy przy wykonywaniu questów itp. Mimo że Ania nie wiedziała kto naprawdę kryje się za stworzonym w kreatorze postaci wojownikiem Jego postawa i dokonania w grze mówiły same za siebie. Narodziło się uczucie. Wspólne granie stało się regularne, dzięki czemu oboje poznawali siebie coraz lepiej. Po jakimś czasie przyszedł moment na przeniesienie znajomości poza grę. Zaczęło się od wymiany numerów telefonów, przesyłaniu smsów na dobranoc , długich telefonicznych rozmów i w końcu spotkaniu. Okazało się że wybranek jest rycerzem nie tylko w grze ale i w życiu. Związek rozkwitł i wszystko jak w bajce zakończyło się przed ołtarzem. Dziś Ania i jej wybranek są szczęśliwym małżeństwem i wszystko wygląda na to że dalej będą..
 
W grze jak w życiu na ślub ubieramy najlepsze ciuchy i...

udajemy się w najładniejszą miejscówkę








    Dlaczego przytaczam tę historię? Zadaje ona kłam wielu stereotypom, tj:
  • granie alienuje
  • granie jest bez sensu
  • granie to strata czasu

    Oczywiście na jedną historię Ani przypada wiele historii ludzi, którym gry zaszkodziły. Nadmierne granie może nas przekształcić w schamiałego, zamkniętego na świat troglodytę - to prawda. Przesada nigdy nie jest dobra i najlepszym rozwiązaniem jest trzymanie się „złotego środka”.
 
    Zatem jeśli szukasz drugiej połowy a świat MMO jest Twoim światem, jest dla Ciebie nadzieja. Pamiętaj tylko że przywdzianie skóry zielonego goblina, albo nieokrzesanego trolla nie zwalnia Cię z uprzejmości i dobrych manier. Wtedy może się okazać że poza dodatkowymi punktami doświadczenia, albo legendarną bronią zyskasz coś o wiele bardziej cennego. Zatem do boju! Może właśnie w tym momencie Twoja druga połowa potrzebuje Twojej pomocy.


Taką fotę możemy spokojnie wsadzić do rodzinnego albumu

*PS klan zowie się Defiance

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz