piątek, 15 listopada 2013

Karnawał Graczy Blogerów 3 - Długość grania (Reanimacja)

   
http://menklawa.blogspot.com/2013/11/karnawa-graczy-blogerow-3-dugosc-grania.html#more


     Siostro Pavulon! Pacjent kona, trzeba go ratować! Tym pacjentem jest Karnawał Graczy Blogerów, a ja postaram się wcielić w rolę skromnej pielęgniarki, która postara się pomóc w jego reanimacji. 

    Dzisiejszy temat przywędrował z miejsca, które za motto postawiło sobie słowa bliskie każdemu mężczyźnie. Rabować, palić, gwałcić (kolejność jest bardzo ważna) czyli RPG. Miejscem tym jest blog prowadzony przez zamaskowanego Radoslawa Idola, który w ostatniej chwili uratował ideę Karnawału. Rzucił temat, okraszony odpowiednią grafiką i zachęcił do pisania. Wszystkie informacje znajdziecie na >>Jego Blogu<<.

Uwaga! 
    By dostać się do tamtego mrocznego miejsca musicie mieć ukończone 18 lat, lub tak jak ja, skłamać.

    Tematem dzisiejszego  Karnawału Graczy Blogerów, jest długość Gry. Rozumieć to  można różnie. Wszak taka jest idea Karnawału by twórczo rozwijać zadane zagadnienie, niekoniecznie sztywno trzymając się ustalonego tematu. 



    Postanowiłem, więc napisać o czasie. To  temat ważny i bliski sercu każdemu kto gra. Wszak czasu na komputerową (ew konsolową) rozrywkę jest zawsze mało. Każdy gracz staje przed odwiecznym problemem, krótkiej 24-o godzinnej ziemskiej  doby i nagłego nadejścia świtu, które niezmiennie nas zaskakuje (podczas grania rzecz jasna).

    Starając się określić skalę zagadnienia, postanowiłem policzyć ile czasu poświęciłem ostatnimi czasy na jakąś grę. Na tapetę wziąłem World of Tanks. Dlaczego?

-po pierwsze gra ta w pewnym momencie wciągnęła mnie na dobre
-po drugie rozbudowane statystyki pozwalają orientacyjnie określić czas grania
-po trzecie gra jest dosyć popularna i łatwo będzie Tobie Mój Drogi Czytelniku wyobrazić sobie całe zjawisko

Zobaczmy:

    W grze World of Tanks stoczyłem od 12 kwietnia 2011 do 1 października 2013 10 840 bitew. Bitwa trwa maksymalnie 15 minut. Liczę, że średnio na bitwę poświęciłem 5 minut. W tym zawiera się też czas, którego potrzebowałem na zarządzanie moimi pojazdami w menu gry. Policzmy:

10 849 bitew = 54 200 minut = 903 godziny = 37,6 dni (Jeśli coś źle policzyłem, proszę mnie poprawić. Z matmą u mnie ciężko)

    Tak więc na World of Tanks poświęciłem ponad 37 dni mojego życia. 




     Zastanówmy się czy to dużo, czy mało. Przypominam ,że w liczbie tej nie zawiera się czas poświęcony na czytanie for internetowych, oglądanie jak grają inni itp. Jest to czas mojego grania non stop. Oznacz to mnie więcej, że gdybym chciał dobić do tego wyniku teraz, grając po 5 godzin dziennie musiałbym grać ponad 180 dni.

    Ja spojrzę na to w ten sposób to zaczynam czuć się trochę dziwnie. Z 29 miesięcy w okresie pomiędzy kwietniem 2011, a październikiem 2013,  5,5 miesiąca grałem 5 godzin dziennie. Jakoś mnie tego świadomość nie cieszy. Dlaczego? 

Uwaga!
    Poniży tekst przez niektórych może zostać odebrany jako herezja i świętokradzwto. Zamach na świętą rzecz jaką są gry komputerowe. Ale nie boję się tego powiedzieć:

gry komputerowe mogą szkodzić!


-Grając w World of Tanks i inne gry  nie poprawiłem swojego stanu zdrowia. Moje mięśnie nie stały się silniejsze i bardziej sprężyste. Wręcz przeciwnie, mój kręgosłup ucierpiał, a mięśnie urosły chyba tylko na palcach.

-Nie umiem lepiej angielskiego od grania. Może znam więcej słówek, ale ten sam efekt osiągnąłbym lepiej i szybciej w inny sposób.

-Nie poznałem nowych fajnych ludzi grając na komputerze i nie pogłębiłem istniejących relacji międzyludzkich. Nawet bawiąc się w MMO

-Gry wyzwalały we mnie agresję. Potrafiłem mieć kiepski humor gdy przegrałem kilka bitew z rzędu. Mówienie, że ludzie zabijają bo grali w Dooma to przesada, ale rozumiem tych, którzy przed tym zjawiskiem ostrzegają (np. w kontekście dzieci i grania).

   Oczywiście inna kwestią pozostaje to, że miło spędziłem czas, zabiłem nudę, odstresowałem się (czasem), zainspirowany np. World of Tanks poczytałem trochę o czołgach. Wszystko to prawda. Kwestią pozostaje jednak omawiana długość gry (w tym przypadku grania). Stracony czas niestety nie był adekwatny do korzyści, które uzyskałem. Smutne to, ale prawdziwe.

    Dzisiejszy tekst nie oznacza, że od tej chwili rezygnuję z komputerowej rozrywki. Mam zamiar grać dalej i nawet wziąć udział w Karnawale Graczy Blogerów jeśli doczeka się czwartej edycji. Oczywiście liczę, że powyższy tekst nie oznacza,że przestałem być Graczem. Warto się jednak zastanowić ile czasu poświęcamy na zabawę przed komputerem. Może czasem zamiast odpalać LoL-a, albo wymienione wyżej czołgi, lepiej zrobić coś innego. Instalując nowe MMO, albo wymagającą nakładu czasu strategię turową warto się zastanowić. Może zamiast samotnego farmienia mobów lepiej w ramach kompromisu urządzić np. game night (nie mylić  z gay night) z przyjaciółmi u kogoś w mieszkaniu, albo zrobić mały turniej Tekkena. Wtedy połączymy soją dziką żądzę nakazującą nam poświęcić się komputerowej rozrywce, z zaletami spędzania czasu z innymi ludźmi. Zyski przerosną nasze najśmielsze oczekiwania, a długość gry przełoży się na długość i jakość naszego życia.

W ramach inspiracji, czym wypełnić pozostałą po grach komputerowych dziurę próżniową polecam wzięcie udziału w karnawale i poniższy  post:


http://menklawa.blogspot.com/2013/09/uzaleznienie-od-gier-komputerowych.html



3 komentarze:

  1. Dzięki za wpis. Są już dwa :) Liczę na więcej jednak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Grałem kiedyś naprawdę dużo. Grałem w jedną grę - cs'a. Poświęciłem mu 8 lat. Grałem około 20-40 godzin tygodniowo. Byłem wysoko notowany na scenie (chociaż nie miałem złudzeń, do zarabiania na tym powinienem być w TOP10, a nie w TOP30 graczy w Polsce). Na szczęście poznałem kobietę mojego życia. Uzależnienie okazało się nie tak mocne. Teraz mam dwie córki. Nie gram w ogóle. Chociaż jak tylko okazjonalnie włączam steam, zawsze ktoś próbuje mnie zaprosić do kręgu znajomych, lub do samej gry (a nie gram już 4 lata). Czy było warto tak długo. OCZYWIŚCIE że NIE. Lecz widocznie musiałem, żeby mieć to co mam teraz :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać nic ująć. Miłość może wszystko. Gratuluję wyjścia z nałogu i założenia rodziny.
      PS Twój komentarz podpada pod kategorię "świadectwo". Kto następny?
      Pozdrawiam

      Usuń