czwartek, 19 grudnia 2013

Było grane - najlepsze postacie z gier


http://menklawa.blogspot.com/2013/12/byo-grane-najlepsze-postacie-z-gier.html#more


      Dziś w ramach cyklu "Było grane" zamiast zwyczajowego przypominania tytułów starych gier (ile można), które każdy szanujący się miłośnik komputerowej rozrywki powinien znać, małe zestawienie pt:

                                              ulubieni bohaterowie

    Jak wiadomo to w kogo się wcielamy ma znaczenie. Dobry bohater wykonujący nasze polecenia za pośrednictwem joya, czy myszki to rzecz bezcenna. W historii gier komputerowych nie brakuje postaci, które były czymś więcej niż kupą pikseli. Wielu bohaterów, którymi miałem zaszczyt sterować, na stałe zapisało się w mojej pamięci. Oto niektórzy z nich:


 Franko

Idol młodzieży (także mój) lat 90-tych. Młody chłopak, który "daje(sobie) radę" w trudnym okresie przemian ustrojowych w naszym kraju. W swojskiej scenerii Polski roku 89 prowadzi krwawą krucjatę, której ofiarą padają dresiarze, zomowcy, Oi-owcy, bywalcy siłowni i wszelkiej maści zboczeńcy. Wszystko w imię pomszczenia kumpla z osiedlowej ławki. Zuch!




 Barret Wallace

Z całej plejady barwnych postaci pojawiających się w Final Fantasy VII tego Pana lubiłem najbardziej.  Nie dość, że jest przywódcą miejskiej partyzantki nie wahającej wykorzystywać w niebezpiecznych akcjach nieletnich, to jest odpowiedzialnym ojcem samotnie wychowującym dziecko.  W dodatku w kółko się denerwuje i nie może zdzierżyć rozterek emocjonalnych reszty bohaterów.  Taki fajny, prosty chłop, który  zamiast łapy ma wmontowanego wielkiego guna.


William ,,Bill" Overbeck

Powiedz mi kim grasz w Left 4 Dead, a powiem Ci kim jesteś. Ja nie miałem wielkiego dylematu z wyborem.  Zawsze gdy wcielałem się w ocalonych walczących o przeżycie, sterowałem Billem. Kto lepiej sobie poradzi z epidemią zombie niż zasłużony weteran z Wietnamu? Wszak zastępy żółtków i hordy zombie podobnie reagują na ołów. To właśnie dzięki takim postaciom słowo "Amerykanin" nadal coś znaczy, a obywatele śpią spokojnie.

 Lara Croft

Chyba, żadna kobieta nie wycierpiała przeze mnie tyle co ona. Tyle razy z mojej winy biedna Lara wydawało ostatnie tchnienie. Bardzo często przez moją nieuwagę zjadał ją dinozaur, czy topiła się w podwodnym tunelu. Mimo, że to ją obwiniałem o wszystkie niepowodzenia ona nie poddawała się. Z angielską flegmą po raz kolejny śmiało łamała sobie kręgosłup skacząc na główkę na marmurową posadzkę. Wszystko z kanciastym wdziękiem, nielicznych wielokątów.



Pułkownik William F. Guile

Zawsze grając w Street Fightera 2 miałem dylemat kogo wybrać: Kena, Blancę, Chun Li, czy właśnie Gule'a. Do czasu aż obejrzałem (po kryjomu przed rodzicami na VHS)  MEGA HIT  "Uliczny wojownik" (1994) z Jean-Claude Van Dammem w roli głównej. Od tego czasu  zawsze wybierałem tego członka amerykańskich sił specjalnych i namiętnie młóciłem nim Sonic Boomy. Gdy dowiedziałem się, że ten uliczny wojownik jest ustatkowany, ma żonę Julię i córkę Amy ( Julia to siostra żony Kena - Elizy), mój szacunek do niego wzrósł jeszcze bardziej.


Chuck Rock

Prehistoryk przy nim to prymityw z epoki kamienia łupanego. Chuck to prawdziwy neolityczny macho. Mieszka w fajnym kamiennym domku, łoi browary i ma piękną żonę, którą musi ratować. Jego bronią jest pokaźny  brzuch, którym jest w stanie powalić T-Rexa. Historia jego wyprawy ratunkowej to jedna z najlepszych platformówek na Amigę.
Duke Nukem

Wzór dla każdego faceta, obiekt westchnień każdej (normalnej) kobiety. Kwintesencja męskości. Przystojny, wygadany i wysportowany. Przy okazji ratuje świat przed kosmicznymi świniami. Robi to z wrodzonym mu wdziękiem i gracją. Zawsze ma kilka dolarów w kieszeni i parę tekstów na podorędziu. Szarmancki, przystojny i z wielką spluwą. Ehhh szkoda, zę nie jestem kobietą...



Kapitan John Price

Prawdziwy twardziel. Gdy coś wybucha, tracisz na chwilę świadomość i już myślisz, że po Tobie jego pomocna dłoń stawia Cię na nogi. Każdy żołnierz marzy by gdy zrobi się naprawdę gorąco, zobaczyć jego dumnego wąsa. Ostatnia nadzieja gracza otoczonego przez hordy wrogów... No chyba, ze jesteś nazistą, ruskim nacjonalistą, czy innym komunistą, bój się. Kapitan Price przyjdzie i znajdzie Cię. A potem pójdzie wypić herbatę z Billem z L4D.


Kano

Bohater ten zdobył moje serce (!) pierwszym Fatality, które udało mi się nim zrobić. Członek organizacji Red Dragon dzięki temu na stare w nim zamieszkał. Do dziś żałuję, że w kinowej wersji  "Mortal Kombat", z mojego ulubionego bohatera zrobiono strasznego leszcza. Jedyne co tam pokazał to cios z  liścia i to jak dostaje się od Sonii Blade. Kano wiem, ze to nie byłeś prawdziwy ty, a twórcy filmu zapłacą za swoje grzechy.

Komandos z Dooma

Można być bezimiennym, rozpikselizowanym, nic nie mówić i nie mieć bogatej przeszłości, a i tak stać się prawdziwym bohaterem z krwi i kości. Trzeba posiadać swoją podobiznę na dole ekranu w najlepszej grze świata i co jakiś czas pokazać mimiką swojej komputerowej gęby co się na nim dzieje. To wystarczy by stać się ikoną, number one, twardzielem nad twardziele, czy ostatnią nadzieją białych.  Główka komandosa z Dooma to dowód na to, że etos prawdziwego mężczyzny buduje się nie za pomocą słów, czy ciekawej historii. Wystarczy prawidłowo trzymać piłę, przeładowywać dubeltówkę w trzech ruchach i uśmiechać się gdy krew zalewa Ci czoło.

Czego Wam i sobie życzę..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz