czwartek, 5 września 2013

Latające szczury






    Szedłem sobie ulicą przez Kraków. Piękny dzień słoneczko świeci, ptaszki śpiewają. Idę na spotkanie, więc żeby jakoś się prezentować ubrałem co miałem w szafie najlepszego: czarne spodnie, czarną koszulę, buty inne niż trampki. Śpieszę się wszak nie wypada się spóźnić. Aż tu nagle!

                                                                  Obsrał mnie gołąb



     Kiedy ptasie guano spływało po moich świeżo umytych włosach zahaczając o czarna koszulę przypomniałem sobie że:

                                                                  Nienawidzę gołębi

    Inne zwierzątka kocham. Przygarniam kotki, łowie rybki, odwiedzam chomiczki w zoologicznym, jem piersi z kurczaka, ale gołębi nie cierpię. Moja nienawiść jest głęboka i sięga samych fundamentów mojego jestestwa. Tych parszywców nie nazywam gołębiami (to słowo za bardzo kojarzy się ludziom z pozytywnie). Te obrzydli wce zasługują jedynie na miano "latających szczurów".


    Skąd ta nienawiść? Sięga jeszcze czasów studenckich kiedy na moim balkonie gniazdko uwił sobie ptaszek wtedy określany przeze mnie mianem gołębia. Myślałem że będzie to miły towarzysz mojej niedoli. Będzie mi śpiewał i umilał czas trzepotem skrzydełek. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Zamiast radosnego gruchania usłyszałem dźwięk, który przypominałby raczej przed śmiertelne rzężenie konającego. Pół biedy kiedy działo się to w dzień, kiedy jednak miało miejsce o 5-ej nad ranem mój stopień nienawiści w stosunku do latających szczurów osiągał apogeum. Czy mogło być gorzej? Mogło! Z czasem paskudnik założył sobie rodzinę. Ja zamiast wypierdzielić zastane pewnego ranka  jajeczka, ogarnięty litością pozwoliłem im się wykluć. Był to błąd , którego później bardzo żałowałem. Ranne wycie zwielokrotniło się i stało normą. Nie wspominając o zasranym balkonie. To wtedy właśnie wtedy moja nienawiść do latających szczurów osiągnęła poziom, który trwa do dzisiaj.

To nie najnowszy horror wytwórni filmowej Asylum


To się dzieje na prawdę!



     Oczywiście inną sprawą są gołąbki pocztowe. Roznosząc w czasie I Wojny Światowej meldunki i spuszczając małe bombki na przeciwnika udowodniły że zasługują na szacunek. Jednak jest to gatunek wymierający. Co innego "latający szczur". Nie zdziwiłbym się wcale gdyby w przyszłości okazało się że np wirus zombizmu rozniósł się dzięki ich  uprzejmości. Dlatego do Listy Potencjalnych Końców Świata (LPKŚ) należy dodać:

                                                        
                                   Apokalipsę Latających Szczurów!


Tak kończą miłośnicy latających szczurów!

    Dlatego ludzie dokarmiający te latające szkodniki nie są przeze mnie traktowani jako zdrowi na umyśle. Gołąb twój wróg! Dobry gołąb to martwy gołąb! Na widok grupy tych obsrańców mam ochotę wyciągnąć miotacz ognia i zamienić trzepoczące stadko w rój dymiących kupek popiołu. Nie rozumiem jak na symbol pokoju można wybrać stworzenie tak bezwzględne i brutalne. Wszak historie o gołębiach kanibalach nie są wyssane z palca. Tak więc Drogi Czytelniku zastanów się zanim sypniesz wesołemu gołąbkowi kilka ziarenek. Postępując w ten sposób dokarmiasz CZYSTE ZŁO. Zło w postaci latających szczurów.


Od dawna wiadomo że gołębie praktykują czarną magię.

3 komentarze:

  1. Tak! To się dzieje na prawdę: http://www.youtube.com/watch?v=0mXPSDida58

    OdpowiedzUsuń
  2. no na pewno . fotomonto na 99,9999999999999999999999999999999999999999% .

    OdpowiedzUsuń
  3. ludzie to czyste zło . ( niektórzy ) -

    OdpowiedzUsuń