czwartek, 30 stycznia 2014

Punisher-niewykorzystany potencjał

http://menklawa.blogspot.com/2014/01/punisher-niewykorzystany-potencja.html


     Frank Castle nie jest typowym superbohaterem (jeśli w ogóle można go  tak nazwać). Nie jest anonimowy, nie ma nadprzyrodzonych mocy, nie używa wymyślnych super gadżetów, i nie zbawia Świata. Ma za to doświadczenie wyniesione z Wietnamu, koszulkę z trupią czaszką, parę gnatów pod ręką i coś co sprawia, że prędzej zginie niż się wycofa. Chodzi oczywiście o zemstę. Jednak jak to z zemstą bywa, im bardziej się mścimy tym jest nam gorzej. Kolejni ubici  źli panowie nie przynoszą ulgi, a motywacja by karać wzrasta z każdym wystrzelonym nabojem. To sprawia, że:

 Punisher to mścieciel nad mściciele



     Z jego krucjatą przeciwko złu zetknąłem się już w dzieciństwie. Komiksy z udziałem Punishera były na tyle "ostre", że skrzętnie chowałem je pod stosem historyjek z Kaczorem Donaldem i Myszką Miki.  Metody działania Punishera są bowiem dość nietypowe. W przeciwieństwie do Batmana, czy Supermena, Frank Castle ma głęboko w czterech literach, to że każdy przestępca ma prawo do adwokata, uczciwego procesu i trzeba mu udowodnić winę. Punisher niczym Sędzia Dredd uważa, że cały proces karny należy maksymalnie skrócić. Efektem tego przeświadczenia jest bezlitosna fizyczna eliminacja przeciwników. W przypadku niektórych superbohaterów jest to rzecz nie do pomyślenia. Tak więc w "przygodach" Punishera trup gęsto zalegał na kartach komiksu,  a  zwroty tj Tratatata!, czy Arrrgh! pojawiał się bardzo często. Zło kończyło źle, a więc dostawało to na co zasłużyło. Punisher zabijał na śmierć.


Ten album o ile pamiętam wydany był u nas w wersji czarno-białej


     Oczywiście jak przystało na prawdziwego komiksowego wymiatacza Punisher "bawi" nie tylko na kartach komiksu. Niestety jest to postać, której potencjał moim zdaniem nie został do dziś należycie wykorzystany. Frank ma pecha. I nie chodzi tu bynajmniej o to, że jego rodzina zginęła podczas pikniku w Central Parku, a egzystencja sprowadza się do wymierzania sprawiedliwości.  Filmy z jego udziałem pozostawiają pewien niedosyt. Na szczęście tendencja jest wzrostowa. O ile dwie pierwsze ekranizacje jego przygód (z 1989 i 2004) rozczarowują to ta z 2008 roku ma dobre momenty. Po pierwsze aktor grający Punishera idealnie pasuje do swojej roli. Ray Stevenson bo o nim mowa wygląda jak żywcem wyciągnięty z kart komiksu. Jest duży, nieogolony, a kamizelka z trupią czachą idealnie go opina.




     Po drugie akcje z jego udziałem są częste, widowiskowe i przede wszystkim brutalne. A to bardzo ważne. Punisher bez dużej dawki przemocy nie jest sobą. Oglądając film "Punisher: Strefa Wojny"( The Punisher ( War Zone )) miło się zaskoczyłem. Strzały są soczyste, krew bryzga, a stalowy uścisk Franka kończy się miłym uchu chrupnięciem. Wszystko jest przerysowane, nierealistyczne, czyli takie jak być powinno. Niemal tak dobre jak w "Rambo 4".


    Oczywiście film nie jest pozbawiony wad, ale jeśli tendencja się utrzyma za jakiś czas światło dzienne ujrzy kolejny film o mścicielu z trupią czaszką na klacie. Oby, bo taki bohater zasługuje na co najmniej kilka dobrych wysokobudżetowych  filmów o sobie.

    Z grami komputerowymi o Punisherze też nie jest najlepiej.  Jest ich po prostu bardzo mało. Ja grałem tylko w jedną. Chodzi oczywiście o świetną "chodzoną bijatykę" na automaty, w której naszemu bohaterowi pomagał Nick Fury (w wersji przed zmianą koloru skóry). Gra to klasyka i idealnie pasuje do retro wieczorów z cyklu: piwo+koledzy+emulator. Dobra zabawa gwarantowana.


     
     Dobre komiksy, niezły film, i prehistoryczna gra z automatów to jednak trochę za mało. Pan Punisher bez wątpienia zasługuje na więcej. Wszak prawdziwych twardzieli z każdym rokiem coraz mniej, a zło nie śpi. Historia krwawej wendety Franka to temat na dobre męskie kino z dużą ilością bryzgającego na lewo i prawo keczupu, lub odprężającą grę dla dużych chłopców. Może taki seans, albo emocjonująca gra kogoś zainspiruje?  Patrząc na niektóre gęby w telewizorze człowiek zaczyna momentami żałować, że Punisher to postać z komiksu. A przecież  tak niewiele trzeba by Świat był miejscem lepszym i bezpieczniejszym. Wystarczy zaopatrzyć się w czarną koszulka z trupią czaszką i mieć odrobinę determinacji...


2 komentarze:

  1. Szanowny Panie Menklawa! Z radością przeczytałem Pana wpis, ale ostatnie zdanie mnie skrajnie zbulwersowało. Popędziłem więc do szafy, cyk-pstryk i już spieszę z kontrargumentem. Tutaj on: http://i.imgur.com/hKKRzja.jpg Uważaj Pan z nagabywaniem ludzi do działań heroicznych, z zakładaniem czarnych koszulek włącznie bo nie zawsze wychodzi kolorowo (czasami wychodzi czarno-biało, jak na obrazku). Reszta cacy :3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka czaszka na bluzie taki Punisher. Ten album to sobie pożyczę.

      Usuń