środa, 22 stycznia 2014

stare ale jare

    
http://menklawa.blogspot.com/2014/01/stare-ale-jare.html


    Dziadkowie i babcie zazwyczaj są starzy. Oczywiście zdarzają się najmłodsze babcie Świata, które w wieku 23 lat doczekały się wnucząt, ale są to raczej wyjątki potwierdzające regułę. Współczesność spycha temat starości na dalszy plan. Modna jest wieczna młodość, nowoczesność i witalność. A przecież starość to nie tylko jesień życia i smętne reklamy w stylu tej poniżej:


  Równocześnie uciekając przed starością gonimy za nowościami. Otaczamy się tym co nowe. Efektem  jest pełna zużytych telefonów szuflada, czy zalegające na strychu graty.

    A przecież stare nie znaczy gorsze. Wręcz przeciwnie. Zarówno ludzie jak i przedmioty dopiero z wiekiem nabierają wartości. Dopiero po wielu latach pokazują swoją prawdziwą siłę i charakter. Dzisiejszy post ma za zadanie to potwierdzić. Wszak nie bez powodu mówimy:

Stare, ale jare

     Prawdziwy mężczyzna jest jak wino: im starszy tym lepszy. Jeśli ktoś nie wierzy niech spojrzy na Bruce'a Willisa, Harrisona Forda czy Seana Connerego. Mimo, że z wiekiem wyłysieli czy, posiwiali dalej zdobywali najpiękniejsze kobiety i walili po mordach złych facetów z siłą dwudziestolatków. Oczywiście ich dokonania bledną w porównaniu z tym co prezentuje Clint Eastwood. Nie dość, że Clint pamięta czasy Indian i Kowbojów to dalej potrafi być twardym, nieustępliwym mrukiem. I co najlepsze nie jest przy tym śmieszny, czy groteskowy. Kto obejrzał "Gran Torino" wie o czym mówię.



    Skoro jesteśmy przy samochodach to przyjrzyjmy się automobilom z przed kilkudziesięciu lat. Niczym nie ustępują one najnowszym dziełom techniki. Moim zdaniem wręcz przeciwnie, wyprzedzają je. Stary samochód posiada nie tylko duszę, jest wyjątkowy, ma klasę, ale jest przede wszystkim piękny w niepowtarzalny sposób. No i nie kryje w swoich bebechach kapryśnego komputera, co w przypadku Końca Świata i braku profesjonalnych warsztatów może mieć znaczenie. Wszak Mad Max nie bez powodu jeździł wysłużoną V-8-ką.




    Starość to nie tylko wewnętrzna siła, mądrość i +10 do zdolności przywódczych. Poorane zmarszczkami ciało może stanowić prawdziwą świątynię fizycznej mocy. Nie bez powodu najwięksi wojownicy liczyli sobie dziesiątki, czy setki lat. Wystarczy wspomnieć Morihei Ueshibę (twórcę aikido), Yodę, czy klasycznego mistrza kung-fu. Starcie z takim Mistrzem Latającej Gilotyny nie jeden młodzian przypłacił utratą głowy.



    Starość to wiedza i mądrość. Te dwie rzeczy najłatwiej znaleźć w starych książkach. Czy może być coś bardziej wartościowego od wiekowej księgi, bądź manuskryptu? Może. Chodzi oczywiście o starą książkę science-fiction. Charakterystyczna okładka, specyficzny papier, rozklejające się kartki są bezcenne. Nie dziwi zatem fakt, że podana z tyłu cena wyrażona jest w tysiącach złotych (też starych).




     Jak zwykle na koniec coś o muzyce. Utarło się przekonanie, że rozrywka jest dla młodych. Nic bardziej mylnego. Stwierdzenie, że wraz z upływem lat człowiek powinien odnajdywać się w przyjemnościach typu szachy, spacer w parku, czy siedzenie w kalesonach na ganku są błędne. Wszak są ludzie którzy na starość (mimo że wyglądają jak zombie) ruszają w trasę i wystawiają się na wszystkie wiążące się z tym niebezpieczeństwa. Mimo, że niektórzy określają ich mianem dinozaurów do skamielenia im jeszcze daleko. Skoro oni dają rade mimo kilogramów wciągniętej koki i hektolitrów wypitej wódki rytmicznie podrygiwać na scenie to nie  dziwmy się gdy nasz dziadek skrzywi się gdy zaproponujemy mu partyjkę w chińczyka. Rock and roll nie zna upływu czasu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz