poniedziałek, 13 stycznia 2014

Dziesięciu komputerowych BOSS-ów


http://menklawa.blogspot.com/2014/01/dziesieciu-komputerowych-boss-ow.html#more


    KGB 5 wraca w Nowym Roku z  mocnym tematem. Wszystko za sprawą Salantora, inicjatora całej zabawy. Dziś będzie o bossach, a więc staniemy twarzą w twarz z najtwardszymi, najgorszymi, najbardziej znienawidzonymi przeciwnikami w historii komputerowej rozgrywki. Wszak im bardziej wypasione bydle stanie nam na końcu gry, im zło którego się dopuściło było większe, tym satysfakcja z pokonania delikwenta wzrasta. Oczywiście boss, bossowi nierówny i na swojej ścieżce komputerowego wojownika spotkałem:


Bossa, którego nigdy nie pokonałem.



   Chodzi oczywiście o Sephirotha z gry "Final Fantasy VII". W tym przypadku moja porażka nie wynikała z faktu, że zabrakło mi umiejętności, bądź motywacji (po śmierci Aeris tej drugiej miałem bardzo dużo). W moim uniwersum Sephiroth jest dalej bezkarny gdyż moja wersja "fajnala" miała tylko dwie płyty. Trzeciej niestety nie udało mi się zdobyć do dziś.

Bossa z polskiej szarej rzeczywistości:



    Klocek, czyli finałowy przeciwnik w grze "Franko: The Crazy Revenge" to czyste zło rodem z polskiego blokowiska. Nie dość, że jest szefem przemytników, mordercą naszego kumpla Alexa (którym mimo, że nie żyje to jest grywalną postacią), to w dodatku używa brzydkich wyrazów. Zasługuje, więc na śmierć. Przyjemność z wymierzania sprawiedliwości jest tym większa, że takich "Klocków" w naszym otoczeniu pełno.

Bossa, który rozczarowuje:



    No bo jak inaczej zareagować na wielkiego, grubasa w jasnym garniturku z gry "The Punisher"? Całe mozolne przedzieranie się przez hordy przeciwników, wrzucanie kolejnych żetonów i taka nagroda? Po jednej z najlepszych "chodzonych bijatyk" wszech-czasów spodziewałem się czegoś więcej.

Bossa pięknie zaprojektowanego:




    Sprzęt mechaniczny zaprojektowany na potrzeby serii "Metal Slug" to prawdziwe perełki. Design tego wszystkiego cieszy oko do dziś. Co przy tym najważniejsze za świetnym projektem idzie wysoka  miodność. Te wszystkie pojazdy, statki, mechy, wielkie łapy spełniają wszystkie wymagania jakie stawia się bossom. Są wielkie, mają wielkie działa, trzeba wiele wysiłku by je rozwalić, a gdy się to nam uda wszystko kończy się wielkim wybuchem.

Bossa, prześladowcę:



    Nemezis z gry Resident Evil 3 zasługuje w pełni na swoje imię. Jego wizyty są nieubłagane i zwiastowane przez przerażający motyw muzyczny. Jak przystało na rasowego bossa jest brzydki, wolno idzie w naszym kierunku, ma wielką armatę i nic nie robi sobie z wystrzelonych w jego kierunku pocisków. Oczywiście pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie.

Bossa, w dwóch formach.



     "Cadillac and dinosaurs" to obok" Punishera" (patrz wyżej) jedna z lepszych gierek w swojej klasie. Jako klasyczny przedstawiciel "Beat 'em up-a"  posiada klasycznego bossa. Jest duży, brzydki , ma długi pasek energii i zgodnie z kanonami gatunku posiada dwie formy. Łatwiejszą i trudniejszą, w którą przepoczwarza się gdy my już cieszymy się ze zwycięstwa.

Boss sub-boss



    Dobrego bossa najlepiej poznać po jego sub-bossie. Goro z serii "Mortal Kombat" to bez wątpienia godna "przystawka" przed finałowym pojedynkiem. Dla mnie nawet lepsza niż danie główne. Pamiętam, że ten poplecznik Shang Tsunga robił większe wrażenie niż jego szef. Choć pokonać go nie było jakoś strasznie trudno.

Boss zniechęcający:



    Walka z bossem powinna być trudna. Im cięższa walka, tym satysfakcja ze zwycięstwa większa. Czasem jednak trafia się przeciwnik, którego ubicie to prawdziwe wyzwanie. Psycho Mantis z gry "Metal Gear Solid" to boss, którego pokonanie wymagało w moim przypadku wielu prób. W pewnym momencie załamany kolejnym podejściem, miałem tej (dobrej) gry serdecznie dość.

Boss raid



    Wielki pan, który w swoim wielkim ciele skrywał masę użytecznych przedmiotów. Każdy szanujący się klan w "Lineage 2" chciał go ubić. Oczywiście podaż w tym przypadku była dużo większa niż popyt, co kończyło się wielkim pvp, przed jego domkiem. Emocji dodawał fakt, że aby dostać się do Baiuma (tak ma na imię boss) trzeba było zapieprzać spory kawałek po schodach. Zatem każda śmierć w nieodzownym pvp przed respawnem Baiuma wiązała się z kilkunastominutowym po nich włażeniem.

Bossa, nad bossami:




    Zło wyrządzone, przez  wszystkich bossów powyżej blednie z dokonaniami Ikony Grzechu. To matka całego zła (a więc i wszystkich bossów), produkująca w nieskończoność nowych przeciwników. Jak przystało na odwieczne zło skrywa pewną tajemnicę:

"To win the game you must kill me, John Romero"

4 komentarze:

  1. Diablo - boss do którego nigdy nie doszedłem

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, Nemezis z RE3 jest straaaaszny. Ale dla mnie Butcher z Diablo I to najbardziej pamiętny boss - ze względu na pewną historię rodziną :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam strasznie słabą pamięć do takich rzeczy więc napiszę tak: na sumieniu mam 4(5? Klocek, ciebie też?) osobników z tej listy, zgodzę się przedmówcą, że Butcher z D1 to było mooocne przeżycie i dodam, że chętnie zagrałbym w Franko.

    OdpowiedzUsuń